Dzisiaj czekają nas dwa pojedynki – Cloud9, aktualnie mające pewne problemy i borykające się z nimi w środku tabeli podejmie pełne nadziei na powrót na szczyt Phoenix1, natomiast będące aktualnie na sporej niefortunnej serii Team Liquid zmierzy się z będącym na ładnej fali z serią wygranych Teamem EnVy. Wyniki, choć pozornie przewidywalne, w tym przypadku już nie są aż tak oczywiste. Czy teoretycznie lepsze C9 zwycięży ze zmotywowanymi Feniksami? Czy drużyny z drugiego meczu podtrzymają swoje serie? Zobaczmy.
Kayn także w Ameryce! Po banach wymierzonych w sztandarowe picki graczy Feniksów bezpośrednio w pierwszej rotacji wzięli oni Cho’gatha oraz Jhina, nie “informując” rywali czy ten pierwszy przybysz z Pustki uda się na górną aleję w ręce Ziga, czy powędruje do jungli. Na środkowej alei zobaczyliśmy zaś Taliyah – tym razem jednak już w rękach Pireana, który widocznie ostatecznie pożegnał się z EnVy i wrócił na rolę suba do P1, gdzie bezpośrednio został wpuszczony do gry. W drugiej fazie jednak odkryty został Kha’zix MikeYeunga, co od razu dało C9 do zrozumienia że Terror Pustki jest na górnej alei. Oprócz niego wybrana została także Janna, dopełniając tę kompozycję pierwiastkiem defensywy. C9 podeszło do draftu nieco inaczej – pierwsza rotacja picków klasycznie została przeznaczona dla botlane’u, którym zostało duo Caitlyn oraz Barda, a na górną aleję (chociaż tego jeszcze P1 nie wiedziało) poszedł Maokai, co od razu uwydatniło potencjał inicjacyjny jego w połączeniu z pickiem Smoothiego. W drugiej rotacji zaś Jensenowi udało się jakoś picknąć tę zachowaną przez cały draft Oriannę, natomiast na ostatni wybór zostawiony Kayn, który powędrował w ręce Contractza. Nowy bohater spisał się na początku tego meczu świetnie, bo zapewnił drużynie dwa kille już na samym początku, na co P1 zareagowało dopiero w 10 minucie zgarniając swoje pierwsze zabójstwo przez MikeYeunga. W ciągu kilku następnych minut jednak Feniksy zdołały się nieco odbić, głównie dzięki aktywności wymienionego już junglera, jednak tylko w zabójstwach – makro C9 było dla nich nie do przejścia. Przez brak większych walk jednak Kaynowi Contractza udało się przekształcić dopiero w 19 minucie – wybrał on formę Darkina, Rhaasta, pomimo tego że skład P1 w 4/5 był złożony z postaci raczej łatwiejszych do zabicia postaci. Ta cała dominacja pozwoliła graczom C9 już chwilę po 20 minucie zabezpieczyć Nashora, i w tym punkcie gra wyglądała, jakby naprawdę nie było już dla P1 powrotu. C9 po prostu wdarło się do bazy rywali, i bardzo odważnie zainicjowali potencjalnie ostatni teamfight gry, goniąc rywali aż pod samą fontannę – w tym momencie nie było to jednak już żadne ryzyko. Pod Nexusem Jensenowi udało się zdobyć poczwórne zabójstwo, a C9 celowało nawet w dive na fontannie by zabezpieczyć dla niego Pentakilla, jednak nie poszło to po ich myśli i Sneaky zwyczajnie zakończył rozgrywkę kończąc dzieło minionów i niszcząc Nexus Phoenix1.
C9 | 1 | – | 0 | P1 | MVP: Contractz (C9) | Skrót |
Brutalne wyrównanie. Ponownie C9 przeprowadziło draft w klasycznym stylu, ale teraz ze względu na bycia po tej drugiej stronie mapy, mieli bardziej ograniczony potencjał. Zaczęli od botlane’u, gdzie zobaczyliśmy zbanowanego grę wcześniej Thresha dla Smoothiego oraz Kalistę dla Sneakiego, natomiast Jensen mimo braku wykluczenia na Oriannę tym razem poszedł z Taliyah (jednocześnie odbierając ten pick P1, co zapewne było głównym założeniem tego posunięcia). Phoenix1 w tej grze już zbanowało Kayna, więc Contractz musiał sobie znaleźć alternatywę, którą stał się Lee Sin, natomiast Impact niestety nie mógł wykorzystać zabranego wcześniej przez P1 Maokaia, więc wybrał Shena dla protekcji dwóch pozostałych carry. P1 zaś postawiło na nową falę metowych picków – już w pierwszym etapie wyborów wzięli dla siebie elastyczne wybory w postaci Maokaia oraz Cho’gatha, które mogły pójść zarówno do jungli, jak i na górną aleję, a także Sivir dla zwiększenia mobilności tej frontline’owej ściany. W ręce Pireana dostał się Kassadin raczej będący jedynie odpowiedzią na wybór rywali, natomiast na pozycji wspierającego ujrzeliśmy Tarica, który też już kilka zmian w ostatnim patchu przeszedł i Xpecial uznał go za dobry wybór w tej grze. Początkowa aktywność ogólnie lepiej wychodziła C9, które świetnie radziło sobie z rotacjami na różne linie, ale Feniksom wystarczyła zaledwie jedna dobra odpowiedź, by zgarnąć złoto za pierwszą wieżę i zrównoważyć prowadzenie C9 – nie trwało to jednak długo, bo P1 podjęło średnią decyzję wzięcia Heralda Riftu zamiast wieży na górnej alei, podczas gdy C9 wzięło dwie na dole – i wszystko wróciło “do normy”, dwóch tysięcy przewagi Chmurek. W końcu jednak P1 zaczęło się odbijać – zaczęli grać całą drużyną, natomiast C9 nadal zdarzało się pozostać rozbitymi, a tutaj już ta niesamowita teamfightowa kompozycja Feniksów zaczęła spisywać się po prostu świetnie. Przełomowym momentem było jednak wyłapanie botlane’u C9 w 25 minucie, co dało P1 Nashora, mimo odpowiedzi Jensena oraz Impacta – ten potencjał walk drużynowych z frontline’m praktycznie niemożliwym do przejścia, to było zwyczajnie zbyt wiele dla kompletnie nieprzystosowanego do takiego składu Cloud9. Następne minuty upływały na oblężeniu tej odsłoniętej górnej alei C9 i choć gra wyglądała praktycznie jakby była przesądzona, to złoto utrzymywało się w granicach 5 tysięcy. Ostatecznie jednak P1 najwyraźniej było w o wiele większym prowadzeniu, bo już za moment brutalnie uderzyli na bazę rywali ze zniszczonym inhibitorem, wybili ich na agresywnej inicjacji z użyciem ulta Sivir, po czym udało im się wyrównać tę serię i doprowadzić do trzeciej gry.
P1 | 1 | – | 1 | C9 | MVP: MikeYeung (P1) | Skrót |
Prawie comeback, jednak czegoś brakuje. W ostatniej grze serii Phoenix1 zdecydowało się zachować ogólne założenia swojego poprzedniego draftu – na początku wybrali Cho’gatha i podebranego przez C9 Maokaia zastąpili czymś podobnie tankowatym i z podobnym potencjałem inicjacyjnym – Gragasem. Na środkową aleję powędrował (poleciał?) tym razem Corki – przez brak Maokaia musieli pójść nieco bezpieczniej. Po wybanowaniu agresywnych supportów, widocznie w stronę Xpeciala, Phoenix1 wzięło dla siebie Sivir, czyli kolejny ważny element ich game planu, zostawiając supporta na ostatni pick. Xpecial dla siebie na samym końcu wybrał Alistara, wyrażnie zaznaczając, że ta gra nie będzie się dużo różnić od poprzedniej – ponownie postawili na brutalną inicjację z bardzo ciężkim do przejścia frontline’m. C9 zaś tym razem odpowiedziało bardziej dostosowując się do ich kompozycji – oprócz wziętego wcześniej Drzewca w pierwszej fazie wzięli także Brauma, oraz, kolejny raz w tej serii – Kayna. Po banach w stronę Jensena zostawili ten pick na koniec, na początku drugiej rotacji picków biorąc Kog’mawa dla Sneakiego, nastawiając tym razem swoją grę bardziej na późniejszą fazę rozgrywki, potwierdzając to ostatnim wyborem dla duńskiego midlanera – Cassiopeią. Jak w pierwszej grze, tym razem z Kaynem w rękach Contractza ponownie lepiej szło graczom Chmury, tym lepiej że gra kręciła się też wokół Kog’mawa Sneakiego, co dawało C9 spory potencjał do dalszych zagrań. Po 18 minutach Chmurki były już w przewadze ok. 8 tysięcy sztuk złota oraz w kompletnej kontroli objective’ów, co nie pozwoliło Phoenix1 na jakikolwiek ruch w stronę powrotu do gry. W 21 minucie zdarzył się jednak mały przebłysk nadziei dla Feniksów – udało im się ukraść Nashora, a parę minut później także w walce o obronę dolnego inhibitora unicestwić cały skład Chmury, minimalizując ich przewagę do 4 tysięcy sztuk złota pomimo 5 wież różnicy. Następny Baron poszedł już jednak w ręce Cloud9, a to umożliwiło im większe natężenie ataku na bazę rywali, jako że w strukturach nadal mieli przewagę. To już jednak było za dużo na defensywę Phoenix1 – ze skalującym się Kog’mawem C9 nie miało już większych problemów z wygrywaniem walk drużynowych, a to było kluczowe – jeden teamfight w bazie Feniksów i było po grze, 2:1 dla Chmury!
C9 | 2 | – | 1 | P1 | MVP: Sneaky (C9) | Skrót |
Fatalny throw na Baronie. EnVy od początku jasno określiło swój gameplan pickując na samym początku Cho’gatha oraz Kalistę, a potem także Jayce’a. Wykluczenia TL głównie skierowane były w Hakuho, więc jego bohatera NV pozostawiło na sam koniec, na początku drugiej fazy wybierając Taliyah, kończąc ten draft niespodziewanym wyborem Kennena na wspierającego. TL zaś zdecydowało się na klasyczną teamfightową kompozycję – z wyborami Gragasa, Tristany oraz Gnara było to raczej jasne. EnVy częściowo prawdopodobnie mocno zakłóciło ich gameplan, bo bany skierowane w Galio i Kassadina mogły zaboleć TL zarówno kompozycyjnie, ale też targetując w Goldenglue. Midlaner TL jednak nie przejął się tym zbytnio – Orianna ładnie wypełniła tę pozostałą przestrzeń w ich kompozycji. Matt zaś dopiął ją pickiem Lulu, która nie dość że fajnie łączyła się z Tristaną Pigleta, to nieźle dopełniała kompozycję. Warunkiem wygranej TL była jednak bardzo dobrze rozegrana wczesna faza gry – Reignover ładnie zaczął gankując górną aleję i nieco rozluźniając matchup Lourlo na Serapha, i nawet na tym nie poprzestając, ale EnVy zdołało odpowiedzieć na dolnej alei, utrudniając życie jednemu z carry dla Liquidu. Gdy jednak doszło do podejmowania Nashora, EnVy popełniło fatalny błąd i nie wykorzystało potencjału do zabezpieczenia tego objective’u oferowanego przez Kalistę oraz Cho’gatha – Reignover zdołał przebić się pomiędzy to i ukraść ten objective! Zapewniło to Liquidowi pierwszą w tej grze poważniejszą przewagę w złocie w wysokości 5 tysięcy sztuk złota, ale co ważniejsze, pozwoliło na oblężenie bazy rywali, i od tego momentu defensywa NV zaczęła dosłownie się walić. Nie zdołali zakończyć gry za pierwszym podejściem, ale nie przeszkodziło im to – przy następnym szturmie NV nie miało już tyle szczęścia, gra numer jeden na konto Teamu Liquid!
TL | 1 | – | 0 | NV | MVP: Reignover (TL) | Skrót (kliknij, aby otworzyć) |
Chaotycznie, ale wszystko pod kontrolą. Team Liquid ponownie poszło standardowo, ale tym razem lekko modyfikując swoją mającą lekkie problemy kompozycje skalującą się pod późniejsze teamfighty. Zaczęli od picku, który sprawdził się całkiem nieźle w grze numer 1 – Tristany dla Pigleta. Oprócz tego w pierwszej fazie banów wybrali również sprawdzonego w poprzedniej rozgrywce Gragasa, na którym Reignover czuje się naprawdę dobrze, a dodatkowo postawili też na peel dla ADC – tym razem jednak nie w postaci defensywnej wspierającej Lulu, ale króla efektów kontroli tłumu wśród supportów – wracającego do łask Alistara. Po drugiej fazie banów poznaliśmy pick Goldenglue, a została nim ponownie Orianna, natomiast Gnar Lourlo został zastąpiony na nieco bardziej agresywny pick – Renektona, tworząc podobny comp jak w grze pierwszej, ale jednak z wyraźnie lepszą inicjacją, ale też nieco bardziej ryzykowny. EnVy też nie zaskoczyło kompozycją – w dużej cześci wzięli to, co grę wcześniej. Ponownie zobaczyliśmy Cho’gatha oraz Jhina w pierwszej rotacji, ale tym razem Hakuho wykorzystał brak wykluczenia na Thresha i postawił właśnie na tego wspierającego. Nisqy ponownie wybrał Taliyah, która naprawdę sprawdziła się w grze pierwszej, natomiast Seraph tym razem wziął lekko bardziej użytecznego toplanera – Jarvana. Tym razem już wczesna faza gry wyglądała dla EnVy dużo ciekawiej – botlane zaczął od zabezpieczenia pierwszej krwi w sytuacji 2v2, do tego na Piglecie, co mogło mocno utrudnić TL spełnienie ich gameplanu opartego głównie na tym hypercarry. Gra jednak z upływem czasu stawała się coraz bardziej chaotyczna, przez co sytuacja stawała się nieco zbyt wyrównana niż to powinno mieć miejsce przy takiej przewadze NV, ale ostatecznie ich makro zaczęło mieć realne znaczenie. W 31 minucie podeszli pod Nashora, gdzie ponownie (jak w grze pierwszej) swojej szansy szukać poszło Team Liquid, ale tym razem nawet nie kończyli oni tego objective’u, a odwrócili się prosto na rywali i wygrali walkę drużynową bez większego problemu. Z takim prowadzeniem ruszyli prosto na Nexus, i po nieco przedłużonym teamfighcie udało im się zdusić opór TL i w końcu zakończyć tę rozgrywkę.
NV | 1 | – | 1 | TL | MVP: LirA (NV) | Skrót (kliknij, aby otworzyć) |
Koniec zwycięskiej serii. Draft w tej decydującej w grze rozpoczęło Team Liquid, a dokładniej Thresh dla Matta. Ze względu na podebranie tego wspierającego Team EnVy odpowiedziało całym botlane’m, a dokładniej znanym już w rękach Apollo oraz Hakuho koreańskim duetem Kalisty oraz Rakana. W dwóch kolejnych pickach wybrana została Tristana dla Pigleta po raz trzeci w tej serii, natomiast w ręce Reignovera poszedł Maokai nadal trzymając się w kręgu tankowatych junglerów, a pierwszą faze picków dokończył Nisqy wyborem Cassiopei dostarczając poważną dawkę obrażeń, która w połączeniu z świetną inicjacją wymienionego wyżej duo EnVy mogła działać lepiej niż wcześniej w tej serii. Druga faza banów została przeznaczona w pełni na wykluczanie toplanerów i to ze strony obu drużyn, przez co NV zostawiło ten wybór na sam koniec wybierając na początku drugiej rotacji picków sztandarowego Gravesa dla Liry. Team Liquid standardowo odpowiedziało Taliyah oraz Jarvanem, czyli bez większych zaskoczeń biorąc pod uwagę pozostały champion pool. Draft zamknął Seraph, który wybrał dla siebie Rumble’a, który był raczej dyskusyjnym wyborem – toplaner stanowiący porządny frontline bardzo by się tutaj przydał drużynie EnVy, natomiast yordle mógł był dla nich już małym overkillem jeśli chodzi o damage i lepiej sprawdziłby się tu raczej tank (jednak wyraźnie preferencje Serapha były tu ważniejsze). Jeśli chodzi o grę, tutaj akcja zaczęła się relatywnie wcześnie – szybko zaczęła się kręcić wokół środkowej alei, co wymusiło wczesne grupowanie się drużyn, a to na rękę było bardziej graczom Liquidu – ich skład był zbudowany głównie pod walki drużynowe, podczas gdy, mimo że u NV było podobnie, to musieli oni nieco poczekać by stanowić realne zagrożenie, jako że teamfightowa prezencja 3/5 ich składu ujawniała się dopiero w późniejszej fazie gry. Takie lekkie prowadzenie TL trwało aż do 30 minuty, kiedy to zdecydowali się podjąć Nashora, który jednak został ukradziony przez Lirę mogącego w końcu odpłacić się Reignoverowi za pierwszą grę. Starszy Smok jednak już poszedł na konto Liquidu, przyszło im jednak za niego zapłacić, bo zaraz po jego wzięciu upadło dwóch graczy TL, przez co EnVy mogło zrotować bezpośrednio na Nashora, ale tego nie wykorzystali pozwalając na zrobienie tego przeciwnikom. Tam Liquid zagrało jak ich rywale grę temu – nawet nie kończyło Nashora, tylko bezpośrednio odpowiedziało walką na “podchody” rywali, a to dało im prawie ace’a, jednak to już było wystarczające – ruszyli na bazę rywali i skończyli tę serię zwycięstwem, jednocześnie kończąc swój losing streak jak i serię wygranych rywala!
TL | 2 | – | 1 | NV | MVP: Goldenglue (TL) | Skrót (kliknij, aby otworzyć) |
Miejsce | Logo | Nazwa drużyny | Wygrane | Przegrane |
---|---|---|---|---|
1 | Counter Logic Gaming | 9 | 3 | |
1 | Immortals | 9 | 3 | |
1 | Team SoloMid | 9 | 3 | |
4 | Team EnVy | 7 | 6 | |
4 | Team Dignitas | 7 | 5 | |
4 | Cloud9 | 7 | 6 | |
7 | Echo Fox | 4 | 8 | |
7 | FlyQuest | 4 | 8 | |
9 | Phoenix1 | 3 | 10 | |
9 | Team Liquid | 2 | 10 |