Po Crystal Scar hulał wiatr, zacierając ślady po zamierzchłych starciach – tych po niedawnych było niewiele. Graves zszedł z platformy, na którą został przywołany i kopnął zmurszałą czaszkę, która kiedyś była chyba głową Teemo.
– Rozumiem, że mogło się tu dużo zmienić, bo dawno mnie nie było, ale to jest, kurde, przesada – powiedział sam do siebie, brnąc dalej przez opustoszałą arenę, na której swego czasu miał przyjemność rachować frajerom kości. Nie wiedział, co stało się z tą lokacją, ale to go nie obchodziło. Skoro się tu znalazł, na pewno będą tu też rzycie do skopania.
Graves może i nie wie, co stało się z mapą, na której rozgrywany jest Dominion, ale ja tak i postaram się podzielić z Wami tą wiedzą. Oto co sprawiło, że Crystal Scar wygląda tak, jak wygląda.
Odmieniec
Bądźmy szczerzy, Dominion zbytnio różni się od pozostałych trybów. Z klasycznych trybów i taktycznej walki połączonej z kontrolą mapy, objective’ów, pushu i pracy drużynowej zostało niewiele. Na Dominionie dość mocno odczuwa się uczucie odosobnienia, drużyna może gdzieś tam jest, jednak nie czuć jej obecności, ponieważ przez większość czasu jej członkowie są rozdzieleni. Do tego dochodzi jeszcze kwestia drogi do zwycięstwa, które można osiągnąć w różny sposób na Summoner’s Rift (grupowy push, backdoory, kontrola objective’ów, polowanie na pojedynczych przeciwników itd.). Na Crystal Scar opcji jest o wiele mniej.
Riot wprowadził masę zmian i rezultatem tego mogły być tylko dwie opcje – klapa lub spektakularny sukces. Nie muszę chyba mówić, który scenariusz się ziścił, prawda? Nie twierdzę przy tym, że odmienność jest zła, jednak stworzenie trybu aż tak różniącego się od pozostałych jest sporym ryzykiem. Riot zaryzykował i się nie udało, jednak bez dwóch zdań zasłużył na szacunek za to, że wprowadzono coś nowego.
Brzydki

Od czasu wydania, które miało miejsce jeszcze w 2011 roku, mapa nie otrzymała żadnych poprawek wizualnych. O ile wtedy jej wygląd trzymał poziom, o tyle teraz w porównaniu z pozostałymi lokacjami jest zwyczajnie brzydka. Ścieżki wydają się puste, są szerokie, przestronne i pozbawione jakichkolwiek ciekawych elementów. Wnętrze mapy wygląda nieco lepiej, jednak zaledwie odrobinę. Elementy krajobrazu są kanciaste, a charakterystyczne cechy poszczególnych punktów (Rafinerii, Kamieniołomu, Wiertła, Wiatraka i Cmentarzyska) są mało charakterystyczne i wyraźne. By przywrócić tryb Dominion do łask, twórcy muszą skupić się również na upiększeniu mapy, gdyż aktualnie wygląda ona archaicznie.
Z kim tu walczyć...?

Tym, co w dużej mierze sprawia, że chce się grać League of Legends jest walka. Wspaniałe, dynamiczne starcia, w których całe drużyny rzucają się z sobie do gardeł. Tego brakuje Dominionowi, gdzie starcia są o wiele mniej epickie. Ktoś cały czas musi być na dole, więc walki ograniczają się w najlepszym wypadku do 4v4, a i to nie zawsze. Wielu graczy nastawia się na roam i dywersję na tyłach wroga. Fragi i niepowstrzymana siła nie są tutaj tak ważne, jeśli nie możesz powstrzymać wroga, który robi na Twoich tyłach co mu się żywnie podoba. Poza tym jest wiele postaci, które nie spisują się zbyt dobrze na tej mapie i najczęściej potrzebują odpowiedniej kompozycji, by cokolwiek zdziałać. Na podstawowym trybie, dzięki podziałowi na role każda postać może być w czymś dobra. Nie idzie Ci na topie? Spróbuj pójść do jungli. Zawsze znajdzie się przynajmniej jedna pozycja, na której dana postać się sprawdzi. Tutaj sytuacja wygląda inaczej. Brak tu nisz, w które mogliby wpasować się niektórzy championi.
... i czym?
Niezbyt imponująco prezentują się również przedmioty. Wiele zostało wycofanych i nie zyskały żadnych zamienników. O ile nieobecność części z nich jest zrozumiała (głównie itemy junglerskie), o tyle usunięcie chociażby Warmoga, którego ewentualną alternatywą mógłby być

Overlord’s Bloodmail, czy też eliksirów jest niezbyt zrozumiałe. Itemy stanowiące zamienniki spisują się z kolei całkiem nieźle, chociaż

Sanguine Blade – który już wcześniej nie był zbyt popularny – po zmianach

Bloodthirstera mógłby odejść w niepamięć i nikt raczej by za nim nie tęsknił. Inaczej jest ze specjalnie wprowadzonymi przedmiotami, które nie miały być zamiennikami, a oryginalnymi tworami, stworzonymi tylko i wyłącznie dla Dominiona.

Eleisa’s Miracle już dawno została usunięta, a Entropia jest wyborem rzadkim i średnio przydatnym. Mało? Biednie? Słabo? No właśnie…
Nieudanych tworów ciąg dalszy

Kolejnym słabym pomysłem okazały się Summoner’s Spelle stworzone dla tego trybu.

Surge był zaklęciem praktycznie nieużywanym. Wzmacniał on chwilowo AP (6+4 x poziom) oraz szybkość ataku (35%). Innymi słowy był to dziwny czar, który nie oferował nic użytecznego w porównaniu z konkurencją, nic więc dziwnego, że został usunięty. Drugim czarem jest

Garrison. Do niego akurat ciężko się przyczepić. Mądrze użyty pozwala zarówno na skuteczną obronę jak i atak na punkt. Jeden udany Summoner’s Spell to jednak zbyt mało, by uznać, że Riot spisał się dobrze pod tym względem.
Młodszy, ładniejszy braciszek
Ostatnim gwoździem do trumny Dominiona okazał się być tryb ARAM. Do pewnego momentu Dominion bronił się jeszcze tym, że jest szybkim trybem, na który można wejść i wbić szybkiego first wina lub odpocząć nieco od Summoner’s Rift oraz podobnego do niego w kwestii rozgrywki Twisted Treeline. Najnowszy z oficjalnych trybów daje przy tym to, czego Dominion nie ma – czystą, niezobowiązującą rzeź. Co prawda dzieje się to na dość specyficznych zasadach, jednak mało komu to przeszkadza. Stworzono przy tym o wiele lepszą podbudowę fabularną i dano nawet maskotkę trybu. Z tym stary, nieco dziwny Dominion rywalizować nie mógł.
Co dalej?

Wsparcie ze strony Riotu dla Dominiona jest marginalne. Nie ma co się dziwić, tryb nie skupia wokół siebie zbyt dużej rzeszy fanów. Co prawda nie tak dawno na Crystal Scar pojawiły się wskrzeszające trinkety, które nieco usprawnił grę, jednak jest to środek doraźny. Bez żadnych konkretnych działań nic się nie zmieni, Dominion pozostanie mapą symbolizującą zmarnowany potencjał. Kto wie? Może gdyby ze 2 lata temu na Dominionie pojawiły się gry rankingowe lub inne tego typu urozmaicenia, to dałoby się trochę zmienić sytuację. Aktualnie jednak tryb ten potrzebuje dużo miłości i starań, by znów zaczął być brany na poważnie przez graczy.
zvrTwoja reakcja na nasz wpis: