Zgodnie z zapowiedziami ze strony Riotu dzisiaj premierę miała nowa ponad 6-minutowa animacja nosząca tytuł “ANNIE: Origins” (“ANNIE: Pochodzenie”) prezentująca jak można się domyślić po samym tytule historię Annie. Animacja ta prezentuje się w sposób następujący:
PL:
ANG:
Wraz z animacją światło dzienne ujrzała również pełna wersja biografii tego championa, którą znaleźć możecie poniżej:
Ostatnie lata Borama Darkwilla na tronie były czasem wielkiej niepewności w Noxusie. Wielu Noxian z talentami magicznymi opuściło stolicę na rzecz względnego spokoju w bardziej odległych prowincjach. Gregori Szary i jego żona, wiedźma o imieniu Amoline, woleli dać pokaz swojej noxiańskiej siły i ujarzmić nieprzyjazne rubieże, aniżeli brać udział w politycznych intrygach szlacheckich rodów.
Młoda para zajęła kawałek ziemi na północ od Żelaznych Szczytów. Zdążyli postawić mały dom tuż przed nadejściem zimy i narodzinami ich pierwszego dziecka. Podczas podróży opowieści o niedźwiedziach cienia snute przez innych osadników zachwycały Amoline. Teraz, kiedy była już w zaawansowanej ciąży, przesiadywała przy kominku, tworząc zabawkową wersję tych obronnych stworzeń. W momencie, kiedy skończyła przyszywać ostatni guzik do wypchanego misia, poczuła bolesne skurcze przedporodowe. Gregori wspominał później, że jego córka chętnie bawiła się nową zabawką, ponieważ przy niej, obok ciepłego paleniska, Amoline wydała na świat Annie.
Kiedy dziewczynka była jeszcze niemowlęciem, zachorowała wraz z ojcem. Gdy zapadła noc, Annie zagorączkowała. Niedługo potem była tak rozpalona, że matka nie mogła utrzymać jej w ramionach. Bliska desperacji Amoline postanowiła, że przyniesie lodowatą wodę z pobliskiej rzeki. Gregori wstał następnego poranka, osłabiony i wycieńczony chorobą. W łóżeczku zdrowa już Annie bawiła się wypchanym misiem Tibbersem, lecz po Amoline nie było ani śladu.
Annie naiwnie wierzyła, że jej matka kiedyś wróci. Gregori często widział, jak córka siedziała przy palenisku w bujanym fotelu matki, przytulając Tibbersa i wpatrując się w strzelające drwa, choć mógłby przysiąc, że wcześniej był tam tylko zimny popiół. Te przywidzenia zrzucił na karb ciężaru samotnego wychowywania dziecka.
Lata mijały i pojawiało się coraz więcej osadników. Z czasem Gregori poznał Leannę, kobietę, która ze swoją młodą córką Daisy szukała nowego życia poza stolicą.
Annie pragnęła mieć towarzysza zabaw, ale jako rozpuszczonej jedynaczce trudno było jej przyzwyczaić się do nowej, przyszywanej rodziny. Kiedy Annie dawała upust swojemu ognistemu temperamentowi, niepokoiło to Leannę, która zawsze brała stronę swojej córki. Na Gregoriego spadła odpowiedzialność utrzymania spokoju między nimi trzema.
Nienawykła do niebezpieczeństw dzikich rubieży Daisy swoją zabawą sprowadziła katastrofę na rodzinę. Rzecz jasna Leanna obwiniała Annie za stratę córki, kierując swój gniew i żal na najdroższego jej pasierbicy Tibbersa. Annie była przerażona tym, że ostatniej materialnej pamiątce po jej matce coś mogłoby się stać. Strach dziewczyny przerodził się w nieokiełznaną furię, przez co jej potężna piromancja została wyzwolona, a wypchany miś ożył w wichurze obronnego ognia.
Kiedy płomienie zgasły, a popiół opadł, Annie została sama, bez rodziców.
Wierząc, że większość dorosłych mieszczan jest jak jej macocha, Annie unika zamieszkałych części swojej przygranicznej ojczyzny. Czasami wykorzystuje swój niewiarygodnie uroczy wygląd, sprawiając, że rodziny nowych osadników przygarniają ją na wystarczająco długo, by zapewnić sobie nowe ubrania oraz ciepły posiłek. Jednakże na wszystkich dość głupich, by próbować oddzielić Annie od jej wypchanego misia, czeka ogień i śmierć.
Broniona przez Tibbersa wędruje mrocznymi lasami Noxusu, nie bacząc na niebezpieczeństwa — w tym te, które grożą innym z powodu jej niekontrolowanej mocy — i wierzy, że pewnego dnia znajdzie kogoś do zabawy.